sobota, 19 listopada 2011

time's running out.

Nie mogę uwierzyć, że minął już trzeci miesiąc odkąd jestem w Stanach. Czas leci bardzo szybko, może nawet za szybko... Wczoraj była wielka premiera The Twilight Saga: Breaking Dawn part 1 i szczerze? Nic szczególnego. Ale może zacznę od początku. Wybrałam się wczoraj z koleżanką bardziej spontanicznie do kina, więc jak już przyjechałyśmy chciałyśmy zobaczyć Bellę i resztę Cullen'ów w najnowszej części Zmierzchu. Pomijając to, że kolejka była niesamowicie długa, ludzi czekających na wejście na górę do sal jeszcze więcej to okazało się, że bilety są wyprzedane na dwa następne seanse, więc musiałyśmy czekać na trzeci z rzędu. Poszłyśmy coś zjeść, spotkałyśmy znajomych, którzy też wybierali się do kina, z tym, że na inny film, więc jakoś te dwie godziny zleciały bardzo szybko. I wtedy się zaczęło.. wróciłyśmy do kina i zastałyśmy tam trzy razy dłuższą kolejkę oczekującą na wejście. Załamałyśmy się, bo było już po 9, a seans zaczynał się 9:15. Czekałyśmy tam dobre 15 min, kiedy przemiła dziewczyna stojąca za nami, widząc nasze bilety powiedziała, że ta kolejka czeka na inny film, a my możemy wejść bez kolejki, bo już jesteśmy spóźnione! Poleciałyśmy więc z Giną na sam przód kolejki. Oczywiście musiałam wyrzucić moją kawę, którą dopiero co kupiłam i inny napój, który kupiłam do obiadu. Nie rozumiem, ostatnio jak byłam w kinie miałam ze sobą kawę i jakoś nie było problemu.. Nigdy nie wiadomo co im strzeli do głowy. No więc poleciałyśmy na sale, wchodzimy i całe szczęście trwały jeszcze reklamy ale.. nie było miejsc wolnych! Były co prawda tylko dwa, jakby specjalnie dla nas ale na dwóch końcach sali. Postanowiłyśmy więc usiąść razem na podłodze na samym tyle, bo wszystko było stamtąd widać, ale niestety pracownik kina powiedział nam, że to nie przejdzie, więc tym samym ja zajęłam miejsce na samym tyle na potrójnych siedzeniach z.. dwoma kolesiami haha. Tak swoją drogą zastanawiam się co ich skłoniło to kupienia biletów na Twilight i przyjścia razem. Co najciekawsze, przez cały film komentowali wszystko, widać, że obeznani w temacie. Gina natomiast wylądowała gdzieś bliżej ekranu. Najlepsza była reakcja dziewczyn, które stanowiły 90% sali, gdy jako pierwszy na ekranie pojawił się Jacob, a raczej jego klata. Słychać było piski, gwizdy, wzdychanie. O dziwo nie było aż takiego poruszenia przy postaci Edwarda. Moje zdanie na temat filmu? Momentami śmieszny, momentami... nudny! Z racji tego, że byłam zmęczona po popołudniowym spędzeniu czasu z Katyą mogłabym zasnąć spokojnie przy niektórych partiach filmu. Nie było źle i nadal zamierzam zobaczyć Breaking Dawn part 2. Dzisiaj Ala, koleżanka z Polski zawita do sąsiedniego miasta, więc popołudnie spędzimy razem. Jutro wielka parada w Stamford, a ja raczej nie pójdę. Pracuję. Chciałabym zabrać Katyę ale ona raczej nie jest zainteresowana tym. Może się uda, mam nadzieję. A za tydzień Boston, MA!



 

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz