wtorek, 8 listopada 2011

Dzisiejszy dzień zapowiadał się cudownie. Rano miałam wspaniały humor, nawet upiekłam Carrot Cake, który moim skromnym zdaniem wyszedł wyśmienicie. Później pojechałam do Greenwich na soccer game Katyi, która ostatecznie zepsuła mi humor na cały wieczór. Nie rozumiem jej, czasami jest naprawdę cudowna, kochana i mogłabym z nią gadać i gadać, a czasami jest tak nieznośna, jak na przykład dzisiaj, że mam ochotę ją rozszarpać. Ale całe szczęście jutro mam wolny dzień, tak, CAŁY DZIEŃ i wybieram się do Nowego Jorku trochę poobcować z kulturą. Zamierzam odwiedzić kilka muzeów i innych miejsc, których wstyd nie znać będąc tutaj. Chciałam jeszcze odwiedzić Brooklyn ale nie wiem czy mi starczy czasu. W międzyczasie spotkam się jeszcze z moją koleżanką i współlokatorką ze szkolenia w NYC. Zapowiada się dobry dzień i mam nadzieje, że nic mi go nie zepsuje. Jak na razie siedzę w Starbucksie popijając kawę. Musiałam trochę odreagować i wyjść z domu, bo już nie mogłam wytrzymać z Katyą. Dzisiaj krótko, bo mam jeszcze przed sobą cały wieczór planowania jutrzejszego dnia.
Poza tym mam do obejrzenia kolejny odcinek "Przepisu na życie", genialny serial. Chyba nawet mój ulubiony z polskich seriali. Poza tym jestem szczęśliwa, bo udało mi się dorwać 3 płyty Lennego Kravitza w bibliotece! Teraz jazda autem stała się o wiele przyjemniejsza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz