sobota, 28 stycznia 2012

Sporo się wydarzyło od czasu kiedy ostatni raz pisałam. Ale zacznę od przyjemnych rzeczy. Ostatnio każdy weekend spędzam poza domem z czego się bardzo cieszę. Pozwala mi to uciec od codziennej rutyny i odpocząć od rodziny, która jest naprawdę wspaniała ale każdy potrzebuje chociaż krótkiego odpoczynku. Poza tym nawet gdy zostaje w domu i mam wolne, a dziecko spyta robiąc piękne maślane oczka czy nie chciałabym pograć z nią chwile w kosza czy cokolwiek jak mogę odmówić? Tak więc ostatni weekend był wyjątkiem, bo to do mnie przyjechały dziewczyny i spędziłyśmy cudowny, pełen wrażeń weekend w Connecticut. W końcu zobaczyłam słynne Yale University w całkiem niedalekim New Haven, jakaś godzinka drogi pociągiem. Weekend zakończył się z wielkim hukiem, dosłownie. Miałam pierwszy w życiu wypadek, całe szczęście nie z mojej winy, natomiast auta nie nadają się do jazdy. Tak więc zostałam bez auta i albo będę dzielić auto z hostką albo dostanę tymczasowe w przyszły tydzień. Wszystko się pokomplikowało przez to, a ja właściwie przez tydzień nie pracowałam, bo moim głównym obowiązkiem jest wożenie dziecka do szkoły. W następnym tygodniu mam nadzieje, że wszystko wróci do normy, bo ja sama czuję się źle nic nie robiąc i patrząc jak hostka pracuje i męczy się jeszcze z dzieckiem wożąc i odbierając ją ze szkoły, a potem znów do pracy. Dzisiaj wybieramy się na imprezę ze znajomymi, a jutro praca. Chce się jakoś odwdzięczyć za okazaną mi dobroć i zaoferowałam opiekę nad dzieckiem w niedziele, a hostka może robić to co zaplanowała. Poza tym wszystkim co już napisałam ważną rzeczą jest, że jestem już oficjalnie pełnoletnia w USA, w poniedziałek skończyłam 21 lat. Dzień po wypadku.. Policjant złożył mi życzenia i przy okazji dodał, że chyba nie takiego prezentu na urodziny oczekiwałam. Drugą rzeczą jest to, że zaczęłam nowy kurs i jak na razie nie wydaje mi się, że będzie fajnie i ciekawie. Poza tym muszę dojeżdżać autobusem co zajmuje ok godziny jak nie więcej, więc będę musiała wstawać bardzo wcześnie. No chyba, że w następnym tygodniu będę mogła już używać auta, zobaczymy. Dorzucam kilka zdjęć z weekendu.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz